Plaże na Krecie - nasze TOP 5



Post miał nosić tytuł: najpiękniejsze plaże Krety. Jednak po chwili namysłu stwierdziłam, że  tego lata zwiedziliśmy zaledwie pięć plaż, a więc nie mając porównania z innymi, nie możemy ich okrzyknąć najpiękniejszymi.
I choć typem plażowicza w ogóle nie jesteśmy, już na wstępie zdradzę, że każda z nich była na swój sposób ujmująca. W poście tym zaprowadzimy Was na spacer po piaszczystych brzegach zachodniej części wyspy.

1. Laguna Balos - królowa kreteńskich plaż 


Już na etapie planowania podróży mieliśmy do rozwiązania dylemat pod tytułem: jechać na Balos czy odpuścić?
Zatoka Balos to miejsce okrzyknięte najpiękniejszą plażą Krety, a być może nawet całej Grecji. Ani chwili w to nie wątpiliśmy, ale mieliśmy świadomość, że chcąc zwiedzać lagunę w sierpniu musimy liczyć się z tłumami turystów, co w konsekwencji mogłoby odebrać temu miejscu cały urok. Zaczęliśmy więc główkować...

Jak uniknąć turystów na Balos?


Najlepiej wybrać się tam z samego rana. Im wcześniej, tym lepiej. Pierwsze statki wypełnione turystami wpływają do zatoki ok. godz. 11:00. Do tego czasu możecie rozkoszować się bardzo kameralną atmosferą. My do laguny dostaliśmy się ok. godz. 08:00 i dzieliliśmy kawałek raju na ziemi z ok. 20 innymi osobami, które dotarły na plaże tak jak i my o własnych nogach.


Z samego rana mieliśmy również do dyspozycji leżaki i parasol, za które nie musieliśmy płacić. Dopiero po godz. 10:00 zjawił się jegomość, który wyczuwając nadciągającą powoli falę statkowych turystów dał nam wybór: albo 10€ albo koniec leżakowania. Czasowo zgrało się wszystko idealnie - leżak oddany, tłumy nadpływają, a my żegnamy się z zatoką. Mamy do pokonania jeszcze ok. 30 min. trekking pod górę, tym razem w mocnym słońcu.

Droga na Balos, czyli jak dotrzeć samochodem?




Kiedy kończy się droga asfaltowa i zaczyna droga szutrowa prowadząca bezpośrednio na Balos stoi budka. W budce tej należy uiścić niewysoką opłatę za wjazd - 1€ za osobę. Przekraczając bramkę ok. godz. 8:00 w budce nikogo nie było, co oznaczało, że wjeżdżamy za darmo.
Kolejnym atutem wyruszenia na Balos o świcie są niesamowite widoki. Słońce z wolna budziło się do życia, oświetlając pomarańczowym światłem skaliste zbocza i rozległe wybrzeże. Kozy leniwie wylegiwały się na drogach, łapiąc ostatnie chwile przed napływem turystów. Gdy podjeżdżaliśmy pod stado, niechętnie schodziły z dróg - i wcale nas to nie dziwiło, w końcu byliśmy intruzami w ich królestwie. O tak wczesnej porze mamy możliwość podpatrzenia słynnych kreteńskich kóz w ich naturalnym środowisku. W drodze powrotnej, ok. godz. 12:00 drogi były już mocno zatłoczone przez auta, a kozy oddaliły się na zbocza gór w poszukiwaniu skrawka cienia.



Jaka jest droga na Balos?

Trzeba wiedzieć, że 7-kilometrowy odcinek drogi prowadzącej na Balos to droga szutrowa. W praktyce oznacza to, że jeśli tak jak i my macie auto z wypożyczalni na tym odcinku przestaje być ono objęte ubezpieczeniem. Wszelkie szkody pojazdu będziecie musieli pokryć z własnej kieszeni. Drogę raczej nie polecalibyśmy niedoświadczonym kierowcom, ze względu na konieczność manewrowania nad niezabezpieczoną skarpą. 
Z samego rana mijaliśmy pojedyncze auta. W drodze powrotnej natomiast, droga na Balos przypominała zakorkowane ulice dużego miasta po godz. 16:00. Zaparkowane auta przy skalnej ścianie rozciągały się na długość ok. 3 km. Było to zaskakujące, ale i nieco przerażające.

2. Falasarna

To rozległa piaszczysta plaża, na której każdy znajdzie miejsce dla siebie - nawet w wysokim sezonie. Tuż przy plaży znajduje się spory, bezpłatny parking, co jest szczególnym atutem dla zmotoryzowanych. Przejrzysta woda, piaszczyste dno i wspaniałe widoki na wysokie góry z morza to najmocniejsze strony tej plaży. Z Falasarny mamy zaledwie kilka, do tego dziwnych ujęć, bo wyjątkowo właśnie tutaj w pełni udało nam się odciąć od świata i daliśmy ponieść się fali (dosłownie i w przenośni).


3. Elafonisi

Zaraz obok Balos najsłynniejsza plaża Krety. Plaża ta słynie z różowego piasku, którego drobinki zdobią linię brzegową morza. I choć plaża jest naprawdę piękna, nie wygląda tak, jak ją malują w internetach. Dla amatorów snorkelingu też nie jest to najlepsze miejsce do obserwacji życia podwodnego. Po zanurkowaniu woda była mętna przez co nie było co obserwować (chyba, że czyjeś kończyny, ale musiały znajdować się odpowiednio blisko nas).

Zdjęcie plaży Elafonisi z internetu; źródło: https://mangopress.pl/rozowa-plaza-elafonisi-na-krecie/

Zdjęcie plaży Elafonisi bez obróbki


różowy piasek na Elafonisi

4. Preveli Beach



Zbliżając się do Preveli przywitał nas okrutny wiatr, okrutniejszy niż w kieleckiem. Gdy nieco zatrwożeni siłą wiatru spytaliśmy Brodacza z Tawerny o co chodzi, jak przystało na zaharatowanego człowieka gór, z obojętnością w głosie i twarzy odpowiedział krótko: Yes, sometimes we have problem with that. Po czym nabił do końca nasz rachunek.
Jak to z kreteńskimi plażami bywa, nie wszystkie są łatwo dostępne, do wielu z nich można dostać się pokonując mniej lub bardziej wymagający trekking. Tak też było w przypadku Preveli, zejście trwa zajmuje ok. 15 min., ale jest dość strome, szczególnie gdy wiatr mocno dmucha w plecy.
Będąc w połowie drogi warto zatrzymać się na niewielkim skalnym punkcie widokowym, z którego możemy podziwiać rozciągający się las palmowy. Obszar ten jest niezwykle ciekawie ukształtowany geograficznie. W miejscu tym widzimy rzekę Megapotamos, wdłuż kórej gęsto rozrastają się palmowe drzewa. Co więcej rzeka ta wpada wprost do Morza Libijskiego! W praktyce oznacza to, że jeśli na przykład twój partner woli rzekę z nurtem, a ty wolisz szerokie spokojne wody morza, to już więcej nie musicie się spierać, tylko wystarczy pojechać do Preveli Beach. On zanurzony w rzece, ty po szyję w morzu będziecie mogli się widzieć i prawie wspólnie spędzać czas.



Ciekawostka

Niespełna 10 lat temu (w 2010 roku) pożar strawił cały gaj palmowy. Było to ogromną stratą w krajobrazie Preveli. Całe szczęście w przeciągu kilku lat palmy niczym polne chwasty zaskoczyły wszystkich i odrodziły się na nowo.

5. Frangocastello - Orthi Ammos Beach 

Frangocastello

Orthi Ammos Beach



Nasza perełka, której raczej nie znajdziecie w przewodniku. Frangocastello to niewielka miejscowość z pięknymi plażami, która nawet w sierpniu nie była zatłoczona. Miejsce to znaleźliśmy przypadkiem, uciekając z nieładnej i drogiej Chora Sfakion. Niestety w Frangocastello na próżno szukać campingu, na którym moglibyśmy się zatrzymać, z tego względu zdecydowaliśmy, że spędzimy noc na plaży. Szukając dogodnego miejsca między jedną wydmą a drugą natrafiliśmy na coś, co wydawało się zostać zbudowane specjalnie dla naszych potrzeb.

Frangocastello

Schron, bunkier - te dwa określenia najlepiej opisywały nasz tymczasowy dom. 
Dach porośnięty solidnym karłowatym drzewem śródziemnomorskim. Wiatro i falochron usypany z większych kamieni. W środku postawiona drewniana ławeczka. I kilka niewypalonych świeczek. To znak, że ktoś tu był przed nami i z pewnością miło spędzał czas. Sama noc okazała się być nieco trudniejsza do zniesienia, niż obiecujący wieczór. Morze zamiast spodziewanego chłodu wyrzucało raz po raz gorące powietrze. Całe szczęście greckie śniadanie nad morzem przy wschodzącym słońcu wynagrodziło nam nocne znoje.

Frangocastello

śniadanie na plaży

Posłowie

W podsumowaniu nie mamy zamiaru rozstrzygać, która z pięciu opisanych plaż była według nas najpiękniejsza. Jak sami z pewnością już zdążyliście się zorientować, każda z nich była inna, każda na swój sposób wyjątkowa, z każdą wiążą się nieco inne emocje i wspomnienia. 
Kreteńskie plaże zrobiły na nas ogromne wrażenie. Są bardzo różnorodne, rozległe, czyste, a nawet PIASZczyste. Zarówno 100% plażowicz, jak i miłośnik trekkingu znajdzie coś dla siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz