Zwiedzanie Parku Guell - drugie podejście
We wcześniejszym poście opisaliśmy zwiedzanie Parku Güell w tradycyjny sposób, tak jak proponuje nam większość przewodników turystycznych dostępnych na rynku.
Po tamtej wizycie pozostał w nas spory niedosyt. Pomimo rozczarowania docenialiśmy urok tego miejsca, wyczuwaliśmy jego ogromny potencjał, który został przyćmiony przez tłok i gwar.
Mimo, że w Barcelonie byliśmy zaledwie trzy noce postanowiliśmy podejść do Parku po raz drugi, tym razem po naszemu.
|
Na szczycie Parku Güell - panorama miasta
Oficjalne zwiedzanie parku odbywa się w godzinach 08:00-21:30. W godzinach tych za wejście należy uiścić opłatę 7,5 euro. Dowiedzieliśmy się, że poza tymi godzinami zwiedzanie jest nadal możliwe i to za darmo. Dla nas oznaczało to tyle, że od 21:30 do godziny 08:00 można poczuć się jak na własnym podwórku - bez ochroniarza, który zazdrosny jest o Salamandrę, bez czekania w kilkumetrowej w kolejce na dotknięcie ceramicznej płytki, którą Gaudi prawdopodobnie wyłowił kiedyś w śmietniku. I nagle powraca jasność umysłu i chęć spenetrowania każdego zakątka parku.
Pan T. ku mojemu zaskoczeniu przewidział, że po 21:30 dowiemy się, ilu Barcelona skrywa rodaków. I rzeczywiście tak było, późnym wieczorem w Parku Guell jak grzyby po deszczu pojawili się Polacy.
Przypadek?
Punkt widokowy na szczycie Parku Guell
Schody prowadzące na szczyt Parku Güell |
Krążąc przyjemnie bez celu co jakiś czas napotykaliśmy schody, dzięki którym mogliśmy wspinać się coraz wyżej. Droga wyglądała bardzo obiecująco, tym bardziej, że zupełnie nie wiedzieliśmy, czego możemy się spodziewać na górze. I tak nagle poza bujną, dziką roślinnością zaczęła wyłaniać się panorama Barcelony.
To te momenty, na które czekamyę w podróży. Kiedy czujesz się jak Mały Krzysiek Kolumb w wersji demo.
Nieturystyczne miejsce na mapie Barcelony
Na samej górze panuje bardzo lekki, nie-wielkomiejski klimat. Tu ktoś przysiadł z dzieckiem. Tam ktoś rzuca psu badylek. Obok nas rozsiadła się para z Niemiec, która dzięki bogu zamiast Bratwurstami zajadała się truskawkami. To zdecydowanie nieturystyczne miejsce na mapie Barcelony, w którym zwalnia czas. A my mamy okazję popaść w zadumę spoglądając na rozświetloną metropolię, która z daleka wydaje się być taka spokojna i niewinna.
Na szczęście intuicyjnie wyposażyliśmy plecak w butelkę czerwonego wina, czipsy i kubek świeżych owoców kupionych rano na targu miejskim La Boqueria.
To właśnie od tego momentu Barcelona zaczęła nas do siebie przywiązywać.
Krzyśki Kolumby wersja demo |
Panorama Barcelony ze szczytu Parku Güell |
Taras widokowy w Parku Güell nocą |
My mieszkaliśmy niecałe 10 minut od Parku Guell, ale ani razu nam nie przyszło do głowy by go odwiedzić wieczorem :/ Więc dobry pomysł! :) Jak wrócimy - koniecznie przetestujemy.
OdpowiedzUsuńA byliście na bunkrach?