Zwiedzanie Parku Güell - wersja klasyczna
Naszą relację ze zwiedzania Parku Güell zdecydowaliśmy się tym razem wyjątkowo podzielić na dwie części.
Pierwsza część zawierać będzie opis zwiedzania w klasyczny sposób, preferowany przez większość przewodników. Natomiast w drugiej części zobaczycie, jakie ukazało nam się to miejsce, gdy zdecydowaliśmy się wziąć sprawy w swoje miejsce, pozbaczać ze szlaku i powędrować po naszemu.
Która opcja okaże się bardziej inspirująca?
Obiecująca droga na wzgórze
W drodze do Parku Güell |
Warto wiedzieć, że park znajduje się na dość wysokim wzgórzu. Władze miasta zastosowały bardzo ciekawe rozwiązanie - w szczególności dla rodziców z dziećmi, osób starszych, czy ludzi z niepełnosprawnością. Większość drogi można powiem pokonać z pomocą schodów ruchomych. My, choć dzieci oraz stwierdzonej niepełnosprawności nie mamy również zdecydowaliśmy się na opcję ze schodami ruchomymi ;)
A może by tak poudawać Normalnego ?
Park jest naprawdę duży, istnieje możliwość zwiedzania jego części bez kupowania biletów = za darmo. Jednakże jego najbardziej charakterystyczne punkty takie jak piernikowe domki, kolorowy jaszczur, czy też taras widokowy znajdują się oczywiście w strefie płatnej. Rzadko decydujemy się na płatne zwiedzanie zabytków, w tym przypadku nie wyobrażaliśmy sobie być tak blisko architektonicznego cuda i nie spojrzeć na niego z bliska, nie dotknąć ceramicznej kolorowej płytki na tarasie. Za bilet wstępu zapłaciliśmy 7,50 euro/os. Otrzymaliśmy również przewodniki w języku angielskim. Czas zwiedzania jest nieograniczony. Teoretycznie można tam wejść i pozostać na zawsze, a przynajmniej spędzić jedną noc pod palmą.
Zwiedzanie zaczęliśmy bez obierania konkretnego celu, szliśmy tam, gdzie coś przykuło naszą uwagę. Dużym zaskoczeniem było dla nas odkrycie, że w samym sercu parku znajduje się szkoła. Dzieci zwyczajnie grające w piłkę na boisku, po chwili zaczynają wydawać się wyjątkowymi dziećmi, skoro uczęszczają do szkoły w tak wyjątkowym miejscu. Po krótkiej, bezcelowej przechadzce oczom naszym ukazały się dwa kolorowe budynki, będące zaraz obok tarasu widokowego, ikoną ogrodu. Przygotowując się do podróży, zauważyliśmy, że budynki te bardzo często porównuje się do piernikowych chatek. Rzeczywiście twórczość Gaudiego mocno napędza wyobraźnię do pracy, na tyle, że po chwili chce się wgryźć w lukrowany dach i zagryźć słodkim piernikiem.
Wnętrze jednego z domków można zwiedzać za dodatkową opłatą, w drugim pawilonie znajduje się sklep z pamiątkami. Warto zajrzeć do sklepiku, choćby po to, by przyjrzeć się nietypowej formie budynków. Falujące ściany i sufity robią wrażenie, szczególnie dla nas, osób przyzwyczajonych do regularnych, prostych kształtów.
Wnętrze jednego z domków można zwiedzać za dodatkową opłatą, w drugim pawilonie znajduje się sklep z pamiątkami. Warto zajrzeć do sklepiku, choćby po to, by przyjrzeć się nietypowej formie budynków. Falujące ściany i sufity robią wrażenie, szczególnie dla nas, osób przyzwyczajonych do regularnych, prostych kształtów.
Mozaikowy taras z widokiem na Barcelonę |
A na imię jej było Salamandra...
Salamandra - kolorowa jaszczurka będąca ikoną parku |
Kierując się z piernikowych domków w stronę wyczekiwanego tarasu widokowego mijamy po drodze Salamandrę - kolorową fontannę w kształcie jaszczurki, będącą kolejną ikoną ogrodu. Podobno niegdyś wierzono, że jaszczurka nie tylko stanowi ozdobę parku, ale pełni rolę jego strażniczki. Któż by się ośmielił stawić czoła takiemu stworzeniu ? z mozaiki... ;)
Salamandra jest punktem stopu dla większości turystów. Każdy chce mieć zdjęcie z jaszczurką. Śmiałkowie, aby uczynić zdjęcie jeszcze bardziej wyjątkowym wkładają dłonie do jej jamy ustnej rozpryskując na boki wodę z niej wypływająca. Zabawa nie trwa nigdy zbyt długo. Czujne oko strażnika zawsze wypatrzy nadużycia nawołując do opanowania emocji.
Po chwili intensywnego chuchania i dmuchania udało nam się nieco rozrzedzić zbitą masę turystów - nie chcieliśmy mieć grupowego zdjęcia. Nie jest to łatwe, ale można takiego momentu wyczekać. Ewentualnie po powrocie wyciąć część nieproszonych gości w Fotoszopie.
Salamandra jest punktem stopu dla większości turystów. Każdy chce mieć zdjęcie z jaszczurką. Śmiałkowie, aby uczynić zdjęcie jeszcze bardziej wyjątkowym wkładają dłonie do jej jamy ustnej rozpryskując na boki wodę z niej wypływająca. Zabawa nie trwa nigdy zbyt długo. Czujne oko strażnika zawsze wypatrzy nadużycia nawołując do opanowania emocji.
Po chwili intensywnego chuchania i dmuchania udało nam się nieco rozrzedzić zbitą masę turystów - nie chcieliśmy mieć grupowego zdjęcia. Nie jest to łatwe, ale można takiego momentu wyczekać. Ewentualnie po powrocie wyciąć część nieproszonych gości w Fotoszopie.
Jak wykonać dobre zdjęcie z tarasu widokowego - tutorial
Na zdjęciach wyglądamy dość profesjonalnie. Jednakże nie bez powodu robione były w pionie. Trzeba się nieźle pogimnastykować, aby czyjaś ręką, ucho, czy plecak nie wciął się w kadr.
Technikę wykonywania zdjęć określilibyśmy jako "Just One Shot" - zdjęcie zazwyczaj jest tym jedynym - pierwszym i ostatnim, jak niegdyś używając aparatu na klisze. Może i wyglądamy na ludzi, którzy znaleźli ustronne miejsce, z dala od wrzasku i blasku. Uwierzcie, że za nami tupali nerwowo nogą kolejni zwiedzający, którzy już nie mogli doczekać się wejścia w posiadaniu najbardziej barcelońskiego zdjęcia.
Remont i przeludnienie to złe połączenie
Tłumy turystów i remont na tarasie widokowym |
W Internecie istnieje seria przeróżnych zdjęć zawierających zestawienia fotografii z podróży na zasadzie oczekiwania vs rzeczywistość. W pierwszym rzucie widzimy zazwyczaj ujęcie wręcz idealne, bez turystów, najbardziej charakterystyczne cechy zostają podkoloryzowane - niekiedy przekoloryzowane. W drugim etapie konfrontujemy się z innym ujęciem, najczęściej tym rzetelniej odzwierciedlającym rzeczywistość. Zauważamy, że roślinność tam wcale nie jest taka zielona, domki zamiast tęczowe są brudne i wypłowiałe i to co dla nas najtrudniejsze do zniesienia - nie podumasz tam w spokoju, bo azjatycki jegomość co chwilę trąca cię selfiestickiem w głowę (a uderzenie selfiestickiem w głowę powoduje bałagan myśli).
Dokładnie tak było w przypadku zwiedzania długo wyczekiwanego tarasu widokowego Parku Güell. Zamiast pięknej panoramy Barcelony ujrzeliśmy panoramę fryzur i kształtów głowy. Jakby tego było mało, okazało się, że połowa tarasu jest w remoncie. To był ten moment w podróży, kiedy postanowiliśmy odrzucić wszelkie racjonalizacje i wykrzyknąć: BASTA !
Bardzo ciekawe miejsca, a język narracji nadaje im jeszcze większego uroku i zachęca do zwiedążenia. Gratulujemy pomysłu i oczekujemy dalszych opisów.Globtroterzy z Głogowa😊
OdpowiedzUsuń